Potrzeba bycia sobą – czyli kim?

Autor: Beata Sikorska-Dutka | Tagi: Akceptacja Potrzeby Zmiana 

We never really grow up… We only learn how to act in public — takiej treści post zatrzymał mnie ostatnio na FB. Kiedy go zobaczyłam po raz pierwszy, ze zrozumieniem pokiwałam głową i już, już chciałam kliknąć „Udostępnij”, ale się jednak zawahałam. Powstrzymała mnie ta alternatywa, która mi się narzuca, kiedy czytam ten post. Bo, czy to zawsze musi być „albo albo”?

 

Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że sumienne wypełnianie ról społecznych, które tak skutecznie definiują naszą dorosłość, uniemożliwia nam bycie sobą. Niedawno gdzieś przeczytałam, że jakaś samozwańcza strażniczka tego, co i jakie być powinno, dotkliwie skrytykowała wygląd młodej dziewczyny pracującej jako pielęgniarka osób starszych za jej kolorowe włosy, liczne kolczyki i tatuaże, nie bacząc przy tym na opinie podopiecznych, którym kolorowe włosy tylko rozświetlały smutną codzienność.

 

Pytanie o dorastanie do dorosłości jest też pytaniem o to, jak pojmujemy dorosłość. Czy jako „grzeczne” odgrywanie swojej roli, która nam przypadnie w udziale? „Grzeczne” w sensie: określone przez oczekiwania społeczne. Czy raczej jako unikalny, autentyczny projekt życia wypełniony po brzegi naszą wyjątkową i oryginalną indywidualnością?

 

Jeśli wierzyć psychologom, potrzeba autentyczności, czyli potrzeba bycia sobą — wyrażania tego, co naprawdę myślimy i czujemy — leży u podstaw naszego szczęścia. Czy problemem nie jest raczej to, że zwykle z obawy przed negatywną oceną lub odrzuceniem, kryjemy się za rozmaitymi maskami bądź stosujemy strategie obronne?

 

Kiedy byłam młodą dziewczyną, szczytem mojej autentyczności było noszenie ciężkich butów (O Matko! Ileż ja się nasłuchałam z tego powodu!).

To wtedy właśnie odzywała się we mnie potrzeba bycia sobą. Być może wtedy jeszcze nie uświadamiałam sobie, kim chcę być, ale przynajmniej wiedziałam, kim być nie chcę. Grzeczną dziewczynką w pantofelkach. Dzisiaj nikt by mi już tego nie zabraniał, znajomi też kulturalnie powstrzymaliby się od komentarza, zresztą — kogo to dziś obchodzi.

 

Teraz bardziej ciekawi mnie jednak, KOGO ukrywamy pod maskami ról społecznych. Czy przypadkiem nie chowamy się za nimi, by nie zadać sobie pytania, KIM jesteśmy — co czujemy, co myślimy, czego pragniemy, czego potrzebujemy? Być może nie mamy odwagi tam zajrzeć i dostrzec, że w środku, pod tymi wszystkimi fatałaszkami i makijażami siedzi KTOŚ, kto chętnie by z nami pogadał. O swoich potrzebach. Ale też o potrzebach i oczekiwaniach ludzi, wśród których przyszło nam żyć.

 

Jedno nie musi przecież wykluczać drugiego.

Autor: Beata Sikorska-Dutka

 

Foto: pixabay.com