Trzy są powody tego, że dziś do Was piszę. Pierwszy jest taki, że przed chwilą był Dzień Matki, drugi - dzisiaj Dzień Dziecka. Może bym i nie planowała specjalnego wpisu z tych okazji, gdyby nie powód trzeci. Niedawno prowadziłyśmy z Kasią warsztat dla mam. Nazwałyśmy ten warsztat „Matka też człowiek”, no i po prostu nie mogę wytrzymać, żeby nie podzielić się z Wami moimi refleksjami po tym warsztacie
Istnieje w filozofii Heideggera kategoria „Się”. Jest mi ona szczególnie bliska, ponieważ od najmłodszych lat na wiele pytań w stylu: „Dlaczego mam to zrobić tak a nie inaczej?” często otrzymywałam odpowiedź”: „Bo tak SIĘ robi.” I być może do dziś żyłabym w tym intelektualnym braku zrozumienia, gdybym pewnego dnia nie wpadła na pytanie: „Kto?”.
W popularnym tygodniku przeczytałam artykuł opisujący najnowsze wyniki badań amerykańskich naukowców na temat szczęścia. Amerykańscy naukowcy bardzo się napracowali i wyodrębnili ściśle jedenaście zachowań, których szczęśliwi ludzie unikają jak ognia i dzięki temu są tadaaam!…..szczęśliwi.
We never really grow up… We only learn how to act in public — takiej treści post zatrzymał mnie ostatnio na FB. Kiedy go zobaczyłam po raz pierwszy, ze zrozumieniem pokiwałam głową i już, już chciałam kliknąć „Udostępnij”, ale się jednak zawahałam. Powstrzymała mnie ta alternatywa, która mi się narzuca, kiedy czytam ten post. Bo, czy to zawsze musi być „albo albo”?
Dzisiaj zamierzam pisać o celu w coachingu. Problem polega na tym, że cel w coachingu to nie jest żadna oczywista oczywistość. Ktoś może przyjść na coaching z jasno określonym celem, no na przykład chce podnieść wyniki sprzedaży, a w trakcie się okazuje, że tak naprawdę chodzi mu o zmianę pracy.
Znacie „Piosenkę o końcu świata” Czesława Miłosza? To jest taki wiersz, który zaskakuje. Najpierw zaskakuje tym, że o końcu świata można napisać piosenkę. Nie dramat, nie poemat, nie pieśń nawet, tylko piosenkę. Frywolną, pogodną i jasną.
Emocje, emocje, emocje…. Proste i złożone, zalewające, zrównoważone i nie… Budzone, wywoływane, hamowane… Ba! One mają nawet odcienie i kolory.
Rysunek przedstawiał dwie góry. Jedną mniejszą – na tyle, że cała mieściła się na rysunku i drugą ogromną – w zasadzie widać było tylko jeden jej stok, który prowadzi nie wiadomo, jak wysoko. Wyobraźcie sobie, jakby dziecko rysowało linię czarną kredką – najpierw poziomo, potem do góry, okrągły szczyt i zjeżdżamy w dół do doliny, a potem znowu linia wznosi się do góry, wysoko, coraz wyżej aż wreszcie znika w prawym górnym rogu kartki.
Virginia Satir, znana amerykańska psychoterapeutka zajmująca się terapią rodzin, uważała, że „to, co obserwujemy i czego doświadczamy dzień po dniu, kształtuje nas w określony sposób. Właśnie dlatego większość ludzi postawiona przed wyborem, skłoni się raczej ku temu, co znajome – nawet jeżeli to wcale nie jest dla nich dogodne – niż ku nieznanemu”*
Jakiś czas temu widziałam na fb post o motylach. To znaczy nie do końca o motylach, tylko o tym, że same nie są w stanie zobaczyć swoich skrzydeł. I od razu przyszło mi wtedy do głowy, kim jest coach i jaką rolę pełni w coachingu.
Dziś miało być o źródłach emocji, ale przyszedł Dzień Mamy i pokrzyżował mi szyki… Bo jak tu w obliczu dnia Mamy – kobiety tysiąca twarzy i zadań, supermenki, wojowniczki, bohaterki… pisać wyłącznie o praprzodkach, skoro emocji uczymy się od niej, przecież mama to czyste EMOCJE.
2017-06-19 | Beata Sikorska-Dutka
2018-01-08 | Beata Sikorska-Dutka
2018-03-19 | Beata Sikorska-Dutka
2017-06-26 | Beata Sikorska-Dutka
2017-06-06 | Beata Sikorska-Dutka